Gwiazdorska obsada (Beatty,Keaton,Nicholson,Hackman), kupa nominacji, a film to za długa i przenudna obyczajówka o życiu reportera i jego żony, poprzecinana fragmentami wypowiedzi dokumentalnych. Ciężko umęczyć 3 godziny tego filmu.
No, może 1 punkt za ten film, to troczę przymało, ale ogólnie zgadzam się, co do meritum.
Według mnie zasłużona 1, miałem duży problem z obejrzeniem tego filmu. Jedyne co na plus teraz sobie przypominam to rola Nicholsona.
No, dobre chęci były: Zdjęcia przyzwoite, aktorzy (ci najbardziej znani) co prawda nie dali z siebie tego, do czego jest się od nich przyzwyczajonym, ale i nie byli marni. Nicholson był faktycznie dobry. Ale ogólnie wyszła z tego straszna kobyła bez tempa, bez jaj i bez polotu (czego by nie pisali w zachwycie różni inni) na relatywnie nieciekawy temat. Gdyby to "monumentalne dzieło" skrócić o połowę, to byłoby nawet może i niezłe. Dałem 4 punkty, bo jednak "momenty były". Ale więcej nie :o)